czwartek, 30 czerwca 2016

Z ostatniej chwili, z miejsca wydarzeń - Prostaczek



       Jeszcze dzisiaj rano wyłączyli nam prąd, odcięli wodę i pozbawiono mieszkania. Mamy długi. Dali nam jednak szansę na ich spłacenie. Mamy na to tylko dwa tygodnie, potem zabierają nam wszystko; meble, ubrania, bieliznę... cokolwiek byśmy im nie oddali, nie spłacimy wszystkiego. Zwłaszcza, że większość mebli zeżarły korniki. Ile takie meble mogą być warte?
       Siedząc na bruku z ostatnimi w tym miesiącu banknotami mojej renty, czekaliśmy na autobus do Szczebrzeszyna - naszego rodzinnego miasta (maluch Stefana utopił się pod wodą, gdzie go zostawiłem uciekając z klawiaturą przed policją).
       Pan Stefan zadeklarował, iż znalazł interesujące oferty pracy, które mogą nam pomóc wyjść z tego bagna.
       Będąc na miejscu, na sam widok tabliczki z napisem "Klub Go Go", Krystyna natychmiast odwróciła się, gotowa do ucieczki. Wtedy wyszła jakaś miła pani, która wezwała dwóch osiłków, aby złapali Krystynę i grzecznie zaprowadzili do środka. I tak oto Krystyna straciła swoją godność.
       Podczas gdy Krystyna i ta miła pani podpisywały nielegalne papiery, Stefan zaprowadził mnie w jeszcze jakieś inne, obskurne miejsce. Ponieważ jako że mam rentę, nie mogę starać się o pracę z umową. Tak więc Stefan przyprowadził mnie do sierocińca, gdzie każdego dnia będę torturowany przez małe potwory. Opiekunki dały nam całkowitą gwarancję, że moją pracę zachowają w sekrecie.          A co ze Stefanem? Pracuje w zoologicznym. Nawet przygarnął jednego kotka, którego nazwaliśmy "Diabeł" ze względu na jego dziwnego kształtu uszy. Krystyna; oburzona nowym domownikiem, kazała Stefanowi pościelić kotu w kartonie i karmić go jedynie trawą i wodą, jak to robią "inne" zwierzęta.
        A oto sweet zdjątka oto tego kota, zanim Krystyna nie zdenerwowała się naszym zainteresowaniem i nie wyrzuciła pudła za okno (kot przeżył, jednak jak wrócił, nie był już miły dla Krystyny):



     

         Byłbym zapomniał. Aktualnie przebywamy w domu Pana Stefana, który nie wyglądał zachęcająco na pierwszy rzut oka. Właściwie wygląda wręcz odpychająco. Jednak lepiej mieszkać w burdelu (za przeproszeniem dla Krystyny), niż sypiać pod gołym niebem zwłaszcza, że właśnie lało.
         Całe szczęście mamy prąd, gaz, wodę i co ważniejsze: INTERNET!
...który zwiesza się co piętnaście minut. ALE DZIAŁA!
         Od kiedy Diabeł wrócił do domu, nie daje spokój Krystynie, a Krystyna nie daje go nam. Od godziny chodzi poddenerwowana, bo od śniadania nic nie jadła. Zanim zdemolowała nam cały dom, w końcu przyszła pizza, która odrobinę poprawiła nastrój dziewczynie (tym razem też wzgardziła snickersem).
        Jutro mamy pierwszy dzień pracy (dla Stefana już drugi). Czarno widzę swój jutrzejszy dzień, boję się spytać o zdanie Krystyny, która od jutra będzie wiodła podwójne życie. Nie zapowiada się dobrze...


Pozdrawiam, Prostaczek   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz