wtorek, 28 czerwca 2016

"Z pamiętnika Edzio - pedzia" - Parodia "Zmierzchu" By: Stefan Brzęczyszczykiewicz i Prostaczek cz.1


Drogi Pamiętniczku!


    Od dłuższego czasu dźwigam na swych barkach ciężki grzech; kłamstwo. Tak mnie dręczyło sumienie, że postanowiłem udać się do Kościoła, wyspowiadać się. Jednak nim przekroczyłem próg Kościoła, zaczęto wymachiwać mi przed nosem krzyżykami, a jeden nawet oblał wodą święconą. 
          Ponieważ żaden psycholog nie chce mnie przyjąć, ludzie ode mnie uciekają, a bezdomni ciskają we mnie czosnkiem (które prawdopodobnie najpierw wydobywają ze śmietnika), postanowiłem zainwestować w zeszyt kupiony na allegro i jednorazowy długopis, który już dostałem w pakiecie. I tak oto powstałeś... 


                                                                                                    ***




       Tak naprawdę nie mam na imię "Edward", ale Edzio - pedzio. To nie jedyny sekret jaki chowam przed światem, ale zanim do niego dojdę, muszę wspomnieć o jednej, dosyć istotnej rzeczy... Otóż mam dziewczynę - Srellę (jeszcze jej nie zaliczyłem, ale jestem na dobrej drodze), która od kilku dobrych miesięcy gnębi mnie, bym przemienił ją w wampira. Teraz możemy przejść do tego drugiego kłamstwa...:
Nie jestem też żadnym wampirem, a jedynie staram się tak wyglądać, gdyż bez makijażu wyglądam jak ostatni lamus, a laski lecą teraz na przystojnych bed bojsów (w tym też Srella)...
        Cała tajemnica dotycząca mojej bladej karnacji, tkwi w mące, którą wklepuję sobie w skórę każdego dnia, kolor oczu zmieniają mi soczewki (także kupione na allegro), zaś z kłami było już trudniej, gdyż musiałem je skleić kropelką, co mi odrobinę utrudnia zdjęcie ich przed snem, przez co nie jestem w stanie umyć zębów, więc na co dzień wydzielam z ust odrażający zapach. A ta sztuczka z moją lśniącą skórą? To efekt balsamu i brokatu, którym się obsypuję. Gdyby nie to, że te wszystkie składniki lepią się z mąką, prezentowałbym się lepiej. Ale Srella i tak uważa, że jestem przystojny, gdyż słońce razi jej w oczy.
        Tak starałem się upodobnić do wampira, że nawet włożyłem sobie w majtki kostki lodu, przez co moja skóra staje się chłodna (prawie nie wylądowałem przez to do szpitala).




      Na tym zakończymy dzisiejszy wpis, gdyż Krystyna wrzeszczy, byśmy zadzwonili po pizzę i lepiej będzie jeśli się pośpieszymy, bo gdy Krystyna jest głodna, nie jest sobą. Snickersem gardzi, więc postawiliśmy na pizzę. Szkoda tylko, że taka droga... kończą nam się pieniądze. Z czynszem zwlekamy od trzech miesięcy, a za dwa dni mają nas odciąć z prądu (już zadzwonili do nas z informacją). Krystynę wywalili z roboty za wyjadanie z lodówki prestiżowej restauracji, a na tym blogu raczej nie zarobimy na życie.
    Pozostała nam jeszcze renta Prostaczka, którą stale wydajemy na pizzę... eh, muszę znaleźć sobie pracę.

Stefan Brzęczyszczykiewicz


P.S.

Jak z resztą można się domyślić po tematyce dzisiejszego posta, do "Listy drogi mlecznej" dopisaliśmy "Mini opowiadania" i "Parodie".

2 komentarze: